wtorek, 17 grudnia 2013

2.16. Zamiana.

Julia robiła dosłownie wszystko z fryzurą Leyi aby wyglądała jak najwspanialej.
-Nie rozumiem cię Julice... To tylko włosy!-marudziła Leya
-W twoim wypadku nawet pojedynczy włos jest bardzo ważny.

Najwyraźniej tą samą zasadę przyjęto w Wielkiej Sali. Wchodząc do niej w pierwszej chwili nie wie się gdzie tak naprawdę się jest. Wszystko było perfekcyjnie pokryte lodem nadając pomieszczeniu niesamowitego piękna, które z łatwością sprawiały stan zapomnienia o wszystkim poza sprawami związanymi z balem. Z Wielkiej Sali biło ciepłem, ciepłem wywołanym przez gorącą atmosferę tak długo wyczekiwanego balu. Leya wraz z Julice stały w sali wejściowej. Leya była pełna nerwów, a Julice żywo krytykowała stroje innych dziewczyn.
-Nie rozumiem! Jak można ubrać niebieską sukienkę i czerwone buty?-zapytała
-Nie wiem naprawdę.-Leya przeskakiwała z nogi na nogę
-A tobie co?
-Boję się.-wyznała Leya
-Błagam! Twój kok nie ma prawa się rozpaść, a jeżeli nawet to nic się nie stanie. Twoja sukienka jest w porost boska, umiesz tańczyć no i idziesz na bal z najpopularniejszym chłopakiem w szkole.
Wszystko było prawdą. Długa, czerwona sukienka Leyi z rękawami zakończonymi falbanką. Sukienka wyglądała lepiej na Leyi niż na wieszaku zrobiła z niej kogoś innego niż zazwyczaj. Uważana za zdolną, twardą i przebiegłą osobę zamieniła się w delikatną i bezbronną księżniczkę. Wzbudzało to nie ukrywany podziw wśród uczniów którzy już pojawili się w Wielkiej Sali.
-No i jeszcze wspaniały amulet i ta delikatna połowa serca... Na serio od kogo ją masz?
-Julice! Rusz głową choć raz!
-Marcus i Gabriell.-powiedziała cicho Julia
-Czy ty naprawdę...
-Nie na serio! Zobacz!
Miała rację. Gabriell i Marcus szli w milczeniu w stronę dziewczyn. Leya spojrzała na Gabriella automatycznie. W czarnej wyjściowej szacie i białej koszuli wyglądał jeszcze wspanialej niż zazwyczaj. Bardziej poważniej, doroślej, odpowiedzialnie...
-Leya!-szturchnęła ją Julia
-Co!?-oburzyła się wyrwana z myśli.
-Jesteśmy na balu...-Julia zaczęła opisywać jej swoje położenie w zamku.
-Naprawdę myślisz, ze jestem tak upośledzona aby nie wiedzieć gdzie jest co w Hogwarcie?
Roześmiali się wszyscy.
-Ale teraz do rzeczy.-zaczął Gabriell poważnym, ale rozbawionym tonem-Mamy dla was propozycję transakcji.
Dziewczyny spojrzały po sobie w znaku zapytania.
-Zaraz... Od kiedy jesteśmy towarem za galeony?-zaśmiał się Marcus
Gabriell uderzył się w czoło.-Z kim ja pracuję...uhhmmm...Mniejsza. Więc mamy propozycję wymiany parą do tańca.-wydusił z siebie Gabriell wyraźnie zakłopotany
Julia spojrzała na Leyę. Ta natomiast walczyła sama ze sobą.
-Mi to nie przeszkadza.-zgodziła się Julia
-Leya?-Gabriell podszedł do niej i podał jej rękę. Za kilka chwil zacznie się taniec drużyn Turnieju.
-Szczerość, nadzieja i śmiech.-podała rękę Gabriellowi powstrzymując się od dodania jeszcze jednego sześcio literowego wyrazu.

-A więc zacznijmy!-otworzył bal Siwobrody.
Uczniowie stali w kole. Drużyny z Dumstrangu, Beaxbatons i Hogwartu ustawiły się w środku koła według wcześniejszych ustaleń o których żaden z uczniów nic nie wiedział.Wszędzie panowało podniecenie i oczekiwanie na dalszy przebieg wydarzeń. Leyę dopiero teraz opanował strach przed błędem w tańcu. Drżała.
-Hej Leya. Spokojnie.-szepną Gabriell
-Łatwo powiedzieć.
-Zaufaj i pomyśl, że każde złe wspomnienie zamienia się w kupę śmiechu.
Bo tak było. Muzyka wypełniła Wielką Salę. Po kilku krokach na twarzy Leyi pojawił się uśmiech z nie wiadomo czego. Nie popełnili najmniejszego błędu.

Trzy czy cztery utwory jeden po drugim zalatywały głębokim romantyzmem który delikatnie uspokoił wszystkich. Leya widziała zadowoloną Julię z Marcusem który najwidoczniej zabrał się za opowiadanie kolejnej jego rozbawiającej historyjki co w Julice wzbudzało podziw.
Wielką niespodzianką ukazała się piątka muzyków z zespołu o dziwnej nazwie natomiast ich muzyka mała w sobie coś na wzór połączenia wielkiej ochoty do tańca, energii i zabawy z przyjaciółmi. Drużyna Gryffindoru bawiła się szalenie w towarzystwie przyjaciół z poza Drużyny-Nadziei. Gdy Leya sobie to przypominała następnego dnia stwierdziła, że nigdy w życiu nie bawiła się tak dobrze. Zabawa trwała dwie i pół godziny.

Nieubłaganie zbliżała się północ. Kilka osób było już w dormitoriach śpiąc słodko. Zespół grał ostatnią piosenkę tego wieczoru, a żeby było zabawniej wolną. Leya tego nie zauważyła, ale dopiero teraz w Wielkiej Sali pojawiła się Nonlee.
Julia tańczyła wtulona w Marcusa z szerokim uśmiechem na twarzy. Leya z Gabriellem byli w drugiej części Wielkiej Sali. Oboje zmęczeni, ale szczęśliwi nie tylko z powodu wspaniałej muzyki. Byli szczęśliwi, że są razem.
-Tak więc? Warto było się bać?-zapytał Gabriell
-Bardziej warto było posłuchać tej świetnej muzyki, a ja słucham tylko najlepszych utworów.
Zaśmiali się po czym spojrzeli sobie w oczy. Leya dopiero teraz zauważyła jak blisko jest Gabriell, jak piękne i pełne radości są jego oczy...
Julia stanęła nagle jak wryta z otwartymi szeroko oczami. Marcus uśmiechnął się. Oboje wpatrywali się w Leyę i Gabriella już nie tańczących.
Całowali się już od kilki sekund.
Nonlee uśmiechnęła się szyderczo na ich widok.

wtorek, 3 grudnia 2013

2.15. Złamane srebro


2.15. Złamane srebro


            Gabriell odetchnął na jakiś czas. Gryffoni grają mecz dopiero po świętach. Treningi też stały się lżejsze, a co sobotę odbywała się kolejna lekcja tańca. Czas mijał szybko i w miarę spokojnie, że (wywiad Leyi nie zrobił wielkiej furory w szkole) aż za spokojnie.
Był piątkowy wieczór. Leya, Julice i Lysander siedzieli przy kominku ciesząc się ostatnią rozmową przed świętami. Jutro rano Hogwart Express zawiezie ich na King's Cross. Tym razem są w mniejszości uczniów. Wszystko przez bal.
-Jula dlaczego się jeszcze nie spakowałaś?-zapytał Lysander.
-Bo nie jadę do domu. Zostaję na bal.
-Ja kto?-dopytuje się Leya
-Zdziwisz się. Idę z Gabriellem.-oznajmiła spokojnie Julice
To było wielką niespodzianką. Leya zrobiła kamienną minę.
-Od kiedy?-dopytywał Lysander
-Od niedawna. Mniejsza. Robię to tylko dla tego, że wyświadczam mu przysługę. Wiesz Victoria...
-Nie wspominaj.-poprosiła Leya i schowała nos w pergamin, a w ręku trzymała ołówek.


           W Hogwarcie wszędzie pachniało wysokimi choinkami zdobionymi bombkami głównie w kolorach domów. Atmosfera świąt zaczęła oczarowywać każdego. Leya robiła się coraz bardziej niespokojna. Czekała na paczkę od babki z nie byle czym. Pojawiła się z innymi prezentami w dormitorium. Gdy Leya wstała Julia już zabierała się za rozrywanie ozdobnego papieru.
-Wesołych świąt.-Leya usiadła na łóżku biorąc swój pierwszy prezent w czerwonym papiarze.
-Szczęśliwych świąt.-odpowiedziała Julia trzymając torebkę z Fasolkami Wszystkich smaków i dwa pudełka czekoladowych żab.
-Mam nadzieję, że będą szczęśliwe.-mruknęła Leya.
-Muszą być! Już nie mogę się doczekać balu!-teraz Julia podziwiała srebrną bransoletkę z pięcioma złotymi gwiazdami.
-Śliczna. Od kogo?
-Lysander Leya. A co ty tam masz?
"Ciekawe zaprawdę ciekawe..."
-Czekoladowe żaby, fasolki, książkę "Przydatna Czarna Magia" od Lysandra, "Quiddith przez wieki"  od Marcusa i... co?
Leya z malutkiego czerwonego pudełeczka wyciągnęła srebrną połowę złamanego serca. Z doczepioną karteczką.
-Co jest?-Julia podeszła do Leyi zobaczyć co przyjaciółka trzyma w reku, ale ona szybko schowała łańcuszek i otworzyła ostatnią paczkę: od babki.
-Jaka śliczna!-krzyknęła Julia.
To była sukienka. Długa, zwiewna z delikatnego materiału. Miała długie rękawy zakończone falbankami. W tali miała pasek z złotą klamerką. Była po prostu idealna.
-Będziesz królową balu zobaczysz. Ja idę na śniadanie.-Julia pospiesznie wyszła z pokoju zostawiając podarty papier na swoim łóżku i podłodze.
"Jeszcze tego ci brakuje Leya"
Ciekawość wzięła górę nad rozsądkiem. Leya jeszcze raz spojrzała na złamane serce.
"Kartka jest zbyt mała aby wszystko opisać, a słów zbyt mało aby ułożyć logiczne zdania, ale serce tłumaczy nam dosłownie wszystko."
Leya uśmiechnęła się na widok kaligrafii Gabriella. Zazwyczaj pisze gorzej co pokazuje tłumacząc taktyki przeciwników.
-Gabriell... Naprawdę musieliśmy tak wpaść między rozumem, a sercem które ciągle są w kłótni i którego byś nie wybrał i tak będzie się miało albo kłopoty albo wyrzuty sumienia?