wtorek, 3 grudnia 2013

2.15. Złamane srebro


2.15. Złamane srebro


            Gabriell odetchnął na jakiś czas. Gryffoni grają mecz dopiero po świętach. Treningi też stały się lżejsze, a co sobotę odbywała się kolejna lekcja tańca. Czas mijał szybko i w miarę spokojnie, że (wywiad Leyi nie zrobił wielkiej furory w szkole) aż za spokojnie.
Był piątkowy wieczór. Leya, Julice i Lysander siedzieli przy kominku ciesząc się ostatnią rozmową przed świętami. Jutro rano Hogwart Express zawiezie ich na King's Cross. Tym razem są w mniejszości uczniów. Wszystko przez bal.
-Jula dlaczego się jeszcze nie spakowałaś?-zapytał Lysander.
-Bo nie jadę do domu. Zostaję na bal.
-Ja kto?-dopytuje się Leya
-Zdziwisz się. Idę z Gabriellem.-oznajmiła spokojnie Julice
To było wielką niespodzianką. Leya zrobiła kamienną minę.
-Od kiedy?-dopytywał Lysander
-Od niedawna. Mniejsza. Robię to tylko dla tego, że wyświadczam mu przysługę. Wiesz Victoria...
-Nie wspominaj.-poprosiła Leya i schowała nos w pergamin, a w ręku trzymała ołówek.


           W Hogwarcie wszędzie pachniało wysokimi choinkami zdobionymi bombkami głównie w kolorach domów. Atmosfera świąt zaczęła oczarowywać każdego. Leya robiła się coraz bardziej niespokojna. Czekała na paczkę od babki z nie byle czym. Pojawiła się z innymi prezentami w dormitorium. Gdy Leya wstała Julia już zabierała się za rozrywanie ozdobnego papieru.
-Wesołych świąt.-Leya usiadła na łóżku biorąc swój pierwszy prezent w czerwonym papiarze.
-Szczęśliwych świąt.-odpowiedziała Julia trzymając torebkę z Fasolkami Wszystkich smaków i dwa pudełka czekoladowych żab.
-Mam nadzieję, że będą szczęśliwe.-mruknęła Leya.
-Muszą być! Już nie mogę się doczekać balu!-teraz Julia podziwiała srebrną bransoletkę z pięcioma złotymi gwiazdami.
-Śliczna. Od kogo?
-Lysander Leya. A co ty tam masz?
"Ciekawe zaprawdę ciekawe..."
-Czekoladowe żaby, fasolki, książkę "Przydatna Czarna Magia" od Lysandra, "Quiddith przez wieki"  od Marcusa i... co?
Leya z malutkiego czerwonego pudełeczka wyciągnęła srebrną połowę złamanego serca. Z doczepioną karteczką.
-Co jest?-Julia podeszła do Leyi zobaczyć co przyjaciółka trzyma w reku, ale ona szybko schowała łańcuszek i otworzyła ostatnią paczkę: od babki.
-Jaka śliczna!-krzyknęła Julia.
To była sukienka. Długa, zwiewna z delikatnego materiału. Miała długie rękawy zakończone falbankami. W tali miała pasek z złotą klamerką. Była po prostu idealna.
-Będziesz królową balu zobaczysz. Ja idę na śniadanie.-Julia pospiesznie wyszła z pokoju zostawiając podarty papier na swoim łóżku i podłodze.
"Jeszcze tego ci brakuje Leya"
Ciekawość wzięła górę nad rozsądkiem. Leya jeszcze raz spojrzała na złamane serce.
"Kartka jest zbyt mała aby wszystko opisać, a słów zbyt mało aby ułożyć logiczne zdania, ale serce tłumaczy nam dosłownie wszystko."
Leya uśmiechnęła się na widok kaligrafii Gabriella. Zazwyczaj pisze gorzej co pokazuje tłumacząc taktyki przeciwników.
-Gabriell... Naprawdę musieliśmy tak wpaść między rozumem, a sercem które ciągle są w kłótni i którego byś nie wybrał i tak będzie się miało albo kłopoty albo wyrzuty sumienia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz