środa, 23 kwietnia 2014

3.9 Płomyczki

3.9. Płomyczki


Gładko poszła przeprawa prowadzona przez Lysandra do miejsca gdzie miały odbywać się tajne zabawy. Cała piąta znalazła się w ciemnych lochach niedaleko sali eliksirów. Pomagając sobie światłem różdżki Lysander poprowadził przyjaciół jeszcze dalej, aż natknęli się na niewidoczną i dniem i nocą klapę w podłodze-wejście do położonego niżej pomieszczenia którego było tak im potrzeba. Co prawda było tutaj chłodniej niż w pozostałych częściach zamku, ale za to pokój miał wielkość mniej więcej 3/4 Wielkiej Sali, a to jest już coś.
-Nieźle.-pochwaliła Leya-Ale teraz mamy dodatkowe problemy. Trzeba będzie dużo tutaj przynieść. Z chłodem jest najmniejszy problem, ale co z światłem?
Zapadła bezradna cisza.
-Pomyśl tylko! Skoro masz we władaniu Amulet Ognia który posiada władzę nad płomieniami no to w czym problem?-szepnął Głos.
-Ale jak?-zapytała na głos Leya
-Pomyśl! Kiedyś byłaś w tym o wiele lepsza...
-Dobra ludzie odsuńcie się jak najdalej. Zobaczymy co potrafię.
Leya stanęła na środku lochu. Pozostali z zaciekawieniem i lekkim przerażeniem patrzyli jak ona zamyka oczy i intensywnie nad czymś myśli. Po kilku sekundach pod sufitem unosił się płomyczek dający światło i odrobinę ciepła. Rozdzielił się najpierw na dwie części potem na następne i jeszcze następne tak długo aż małe nie tylko atrakcyjne wizualnie, ale i dające jasne, ciepłe światło płomyczki znajdowały się w całym lochu.
-I ty potrafisz takie rzeczy, a nie mówisz?-zapytał David
-Nie lubię się przechwalać.
-No to teraz tylko muzyka i możemy zaczynać?-zapytał brat Davida
-Teoretycznie. Zostają jeszcze chętni na zabawę. Myślę, że na razie wprosimy tylko od trzeciego rocznika w z górę i tylko z Gryffindoru. Na dobry początek.-wyjaśniła Leya
-To może ja i Bracia zajmiemy się muzą, a ty, Leya z Marcusem listą ludzi.-zaproponował Lysander.
Wszyscy się zgodzili.
-Dobrze. Dzisiaj mamy sobotę... Za tydzień?-zapytała Leya
-Ale co za tydzień?-zdziwił się Lysander
-Odpalamy nasz plan, a niby co?-odpowiedział Marcus
-Ustalone. A teraz spadajmy z tond. Chce mi się spać.-dodał David.

W piątek Leya przeszła się po dormitoriach dziewczyn, a Marcus chłopaków aby zebrać osoby które są chętne na tajną zabawę następnej nocy. Zebrał się komplet uczniów czyli pięćdziesięciu czego nikt się nie spodziewał. Jeszcze tego samego dnia powstała rozpiska grup które będą kolejno wymykać się z Wierzy Gryffindoru, gdyż przejście pięćdziesięciu osób jednocześnie nie byłoby w ogóle możliwe. Dlatego zanim cała ekipa zjawiła się w jednym miejscu minęło trochę czasu. W tym czasie zaczęła powoli rozkręcać się zabawa. Płomyczki zachwycały wszystkich, muzyka była najlepsza na całym świecie w dodatku Bracia z Lysandrem zabrali dwa talerze pysznych ciastek oraz butelki kremowego piwa. Co jakiś czas zerkano na Mapę Huncwotów w razie nadejścia nieproszonych gości, ale nikt taki nie przyszedł.Zabawa trwała w najlepsze. Szybko rozniosła się wiadomość, że to Leya jest główną organizatorką tej świetnej zabawy która trwała już przeszło godzinę. Z znienawidzonej osoby stała się znowu osobą popularną i rozchwytywaną. Tylko, że Leya nie miała zbytnio ochoty na wolne tańce z chłopakami których znała tylko z widzenia.
-To takie męczące co nie?-zapytał Marcus który po prostu nagle wyrósł spod ziemi.
-Dla mnie to po prostu żałosne. Nie znam ich i nie chcę znać.-odpowiedziała twardo.
-No ale na prośbę starego przyjaciela z placu bitw chyba się zgodzisz?-zapytał podając Leyi rękę.
-Łobuz z ciebie naprawdę.-zaśmiała się kładąc swoją dłoń na dłoni Marcusa

środa, 16 kwietnia 2014

3.8 Znaleziony

3.8. Znaleziony



Lysander z Braćmi przeszukiwali kolejne piętro w celu znalezienia odpowiedniego miejsca na imprezę. Julice postanowiła nadrobić zaległości z eliksirów więc została w pustym Hogwarcie. W tym samym czasie pozostali uczniowie cieszyli się chłodnym, ale słonecznym dniem w Hogsmade, a co najważniejsze: pełnym śmiechu i rozmów. Jedni zajadali się słodyczami z Miodowego Królestwa inni bawili się magicznymi zabawkami, pili kremowe piwo, a jeszcze inni tak jak np.: Leya i Marcus po prostu włóczyli się bez celu rozmawiając od niesprawiedliwości nauczycieli kończąc na artystach. Po kilku godzinach weszli do jak zwykle zatłoczonego Dziurawego Kotła na kremowe piwo.
-Chciałem ci coś pokazać. Nie są idealne...-Marcus wyciągnął z swojej torby kilka arkuszy pergaminu z rysunkami które w Leyi wywołały zaskoczenie. Były po prostu przepiękne mimo, że większość z nich przedstawiała Hogwart zarówno ten prawdziwy Hogwart jak i ponurą i mroczną reprodukcję na której obalenie nie było jeszcze żadnego pomysłu.
-Żartujesz? Myślę nawet, że są lepsze od moich.-pochwaliła Leya z uśmiechem.
-Tak się zastanawiałem co się stanie gdy pomysł z tajemnymi imprezami nie wyjdzie i stwierdziłem, że tak się nie stanie pod żadnym pozorem. Przecież naszą szefową jest nie tylko osoba dzięki której Hogwart odniósł wielkie zwycięstwo, ale również z odważną i pewną siebie dziewczyną.
-Dobra nie podlizuj mi się tylko mów jaką sprawę masz do mnie.
-Pracowałem z Braćmi nad planem małego zamieszania w Hogwarce. Tak aby wkurzyć nowego dyrektora no i żeby rozweselić trochę uczniów...
-Z góry mówię nie i nawet nie chcę wiedzieć o co wam chodziło. Jasne chciałabym zobaczyć minę wkurzonego dyra, ale jest mały problem. Jeżeli byśmy zrobili jakąś rozrubę od razu podejrzenia spadną nie tylko na Braci, ale również na mnie, a jeżeli dobrze pójdzie to również na wszystkich uczniów Gryffindora, a przecież w naszym planie chodzi o to aby jak najdłużej utrzymać się w magii tajemnicy. Zresztą mogliby nas potraktować veritaserum, a wtedy szlabany murowane.
-No i w dodatku gdyby nas odkryli mogliby od razu nałożyć Karę Indywidualnego Nauczania, a nie chciałabym stracić kontakt z wami na nie wiadomo jak długi czas.-wyjaśniła spokojnie Leya
-Nikt z nas nie chciałby tego.-przyznał Marcus
-Wiem kiedy możemy użyć tego waszego planu: gdy będziemy mega wściekli na dyra za cokolwiek, ale na razie jest to święta tajemnica.

Niesamowicie  cicho do Trzech Mioteł weszła ekipa poszukiwawcza nie kryjąc euforii na twarzach.
-Mamy to! Znaleźliśmy miejsce którego nam potrzeba!-wykrzyczał to Lysander, ale z pewnością niewielu go słyszało w gwarze rozmów.
-Jest tylko problem z dojściem, bo aktualnie myszkuje tam woźny, zresztą oficjalnie nie powinno być teraz uczniów w szkole prawda?-zauważył David.

-Więc wybierzemy się tam w nocy i to całą ekipą.-postanowiła krótko Leya

środa, 2 kwietnia 2014

3.7. Powodzenia!

3.7. Powodzenia!


W czasie lekcji Leya byłą myślami Gdzieś indziej. Szokiem było, że nagle znika sam Siwobrody twierdząc, że mógłby opanować całe Ministerstwo Magii zostawiając jedno zdanie które nie ma najmniejszego sensu: Zakazana własnie łatwiej angażuje dużo zadań i akcji. Leya wiedziała jedno: to wszystko musi się jakoś łączyć. Zaniepokojeni przyjaciele wieczorem usiedli przy stole w tak jak ostatnio wypełnionym ciszą pokoju wspólnym. Leya już ogarnęła się jako tako po tym wszystkim i zaczęła opowiadać Lysandrowi, Julice i Marcusowi o tej całej zagadkowej sprawie. Słuchali ją w milczeniu mając coraz większym mętlikiem w głowie. Po opowiadaniu Leya zapadła cisza, którą przerwał Marcus.

-Teraz Ministerstwo całkowicie zapanuje nad Hogwartem. To już koniec.-podsumował krótko.
-Dyro był ostatnią osobą która mogła nam pomóc w odzyskaniu prawdziwego Hogwartu.-dodała Julice
-A ja wam mówię, że to wszystko jest ze sobą połączone!-krzyknęła Leya-Udowodnię wam to!-zła wbiegła do dormitorium, a jeżeli Leya coś obieca to to zrobi za wszelką cenę.

Noc mijała spokojnie. Leya wypisała na pergaminie wszystkie dziwne sprawy które jak dla niej się ze sobą łączą zaczynając od nowych zasad poprzez każde słowo dyrektora oż do Bezsensownego Zdania. Mimo wszystko na pierwszy rzut oka to wszystko to po prostu przypadkowe incydenty.
-"...nie da się go odnaleźć z dnia na dzień."
-Zaraz, zaraz...-szepnęła do siebie Leya.-Dyrektorowi przeszkadzało tylko swoje stanowisko aby podjąć prawdziwe poszukiwania nad ostatnim Amuletem. Wykorzystał okazję aby je porzucić bez zadawania zbędnych pytań... To prawda, że Ministerstwo się mnie boi, ale to się może kiedyś przyda?
-Brawo! Zaczynasz iść w dobrym kierunku!-szepnął głos w głowie.
-Kim jesteś?-szepnęła Leya nie widząc nikogo oprócz śpiących koleżanek w dormitorium trzeciego roku.
-Zakazana właśnie łatwiej angażuje dużo zadań i akcji.-szepnął głos dziwnie akcentując pierwsze litery wyrazów
To wszystko brzmiało zagadkowo, ale nowe cele brzmiały bardzo prosto. Po a) trzeba znaleźć sposób aby nie umrzeć z nudów, bo b) trzeba odkryć możliwości Amuletu Ognia, po c) Bezsensowne Zdanie jest zagadką być może z cenną odpowiedzią oraz d) odkryć co to za Głos. 

Ale nie tej nocy.

-Mam tego cholernie dość!-krzyknął Marcus w pokoju wspólnym tydzień później. Cała czwórka siedziała razem nie odzywając do siebie słowem.-Wytrzymujemy to już dwa miesiące i nikt nie ma pomysłu na jakiekolwiek działania.-poskarżył się
-Już mówiłam.-odpowiedziała zmęczonym tonem Leya-Te dranie z Ministerstwa pomyślały dokładnie o wszystkim. Nie ma haka, a już kompletnie nie będzie gdy jutro przyjedzie ten cały dyrektor. Nie będziemy się przecież prosić aby zorganizował nam jakąś rozrywkę, ani abyśmy sami się tym zajęli.
-A kto powiedział, że mówimy o legalnej rozrywce?-podrzucił Lysander.-Dorośli nie rozumiejo takich spraw.
Leya zamyśliła się.
-Czy wy w ogóle wiecie czym ryzykujemy?-odezwała się oburzona Julice
-Najpierw trzeba się zorganizować...-zaczął Marcus
-Znaleźć miejsce...-dodał Lysander
-Odpowiedni czas...-Leya powoli miała już cały obraz planu
-Odpowiednich ludzi...
-Odpowiednie ozdoby...
-Ale...
-Odpowiednią muzykę...
-I odpowiednie środki bezpieczeństwa przede wszystkim.-zakończył wymieniankę Marcus
-Zamknijcie się!!!-krzyknęła Julice-Czy wy wiecie co robicie?-zapytała wściekła
-Tak.-odpowiedzieli chórkiem
-Powodzenia beze mnie.-odeszła szybkim krokiem do przejścia za portretem.
Leya położyła dłonie na biodrach.
-No! To jedziemy z tym koksem!-Powodzenia!-szepnął Głos w głowie Leyi

Wszystko wyglądało wspaniale, ale nie było takie łatwe. Wraz z Braćmi Leya, Lysander i Marcus opracowali plan poszukiwań miejsca dobrego na imprezę. W tym celu zaplanowali szereg wycieczek poszukiwawczych po zamku. Na pierwszy ogień poszło siódme piętro jeszcze tej nocy. Bez efektów.

Następnego ranka czekał na uczniów nowy szok, a przede wszystkim dla Julice. Nie owijając w bawełnę: jej ojciec został dyrektorem Hogwartu. Dla Juli była to istna tragedia. Wystarczyło, że coś by przeskrobała, a jej ojciec wiedziałby o tym prawie, że błyskawicznie. Dlatego tego dnia stała gdzieś z boku i nie odzywała się słowem. W tym czasie pojawiła się data wypadu do Hogsmade. Dzień rozrywki aby zatuszować trochę fakt, że w gabinecie dyrektora nie ma już starego Siwobrodego tylko Andrzej Loriee.