3.6. Paniczna panika.
Minęły Trzy tygodnie. Teraz naprawdę było widać Jak bardzo zmienił się Hogwart. Lekcje stały się nudne Jak historia magii, polegały głównie na przepisywaniu treści podręcznika. Nauczyciele byli dziwnie markotni. Wielka Sala z dnia na dzień robiła się coraz bardziej cicha aż zakończyło się tylko na pojedynczych rozmowach. Po prostu nie nie było o czym dyskutować. Wcześniej rozmawiano o partiach eksplodującego durnia, o świetnej piosence w radiu. Czasami było słychać miłosne problemy. Teraz gdy zmieniono szkolne przepisy nawet chłopakom nie nie można się zbliżać zbyt bardzo zrobić dziewczyn. Jednym zdaniem: jeden wielki skandal.
-To tak jakby zakazać miłości.-powiedziała jakaś Puchonka idąc korytarzem obok Leyi. Morze i dlatego życie w Hogwarcie jakby umierało. Zostało zamienione na przepisywanie teorii. I na Tym Koniec. Wszystko stało się monotonne i nudne tak jak rozmowy z najlepszymi przyjaciółmi.
Nie Prawda Leya lubiła takie leniwe dni, ale nawet ja męczyła głucha cisza w Pokoju wspólnym. Miała tego serdecznie dość. W dodatku byłą Po prostu pewna, że ta cała sytuacja została spowodowana przez nią dlatego czuła się za nią odpowiedzialna.
-Nie możesz cały czas kurs czekać bezczynnie na do współpracy szykuje los, Leya. Trzeba działać. Zadbałaś aby Gryffoni wygrali Turniej Trójmeczy. Dasz sobie rade z tym wyzwaniem.
Mimo intensywnego myślenia nie mogła Sobie przypomnieć kto ma lub miał taki głos. Mimo wszystko wstała od stołu, poszła po spis wszystkich zasad Hogwartu i cala noc szukała w nim luk które można by chytrze wykorzystać.
"Skoro ja to zepsułam, to teraz ja to naprawię."
Rozczarowanie przede wszystkim pojawiło się na twarzy Leyi następnego Dnia oraz fioletowe cienie oczami strąk. Ministerstwo tym razem pomyślało dokładnie o wszystkim, Szkoła po prostu umiera z nudów. Nic nowego nie przychodziło jej do głowy.
Poniedziałek przyniósł ze sobą fale zaniepokojenia i domysłów. Stoły ożyły dzięki artykułowi w Proroku Codziennym. Przeczytała gdy Leya iść na Głos Lysandrowi i Gabriellowi byłą trochę przestraszona, Nie mówiąc o Juli CZY Lysandrze. Nad Ministerstwem Mędrcy wczoraj wieczorem widziano Mroczny Znaku.
-Ale w ogóle śmiał możliwe Jak?-Zapytała niespokojna Julice
-No własnie przecież Voldemort nie żyje.-dodał pytająco Lysander.
-Mamy innego wroga i do coraz bardziej potężnego który nadal szuka tego co jest w moim posiadaniu, ja Nadal jet Nie Wiem Jak bardzo dziesięć przedmiot Ważny. Ale najgorsze, że nie wiemy co planuje. Nie mam pojęcia współpracy chce osiągnąć poprzez pokazanie Mrocznego Znaku, ciemnym piwem jestem, pewna, że nie zrobił Tego Bez powodu.
-Pokazanie swojej siły i obecności byłoby głupstwem.-zauważył Lysander.
-No własnie. Chyba, że ...-Leya wstała gwałtownie, chwyciła brutalnie torbę i pobiegła do chimery strzegącej przejścia czy gabinetu Siwobrodego.
-Wszystko pasuje profesorze. SA Cztery Amulety, ja mam jeden, Pan Cienia ma Amulet Natury. Pasowałoby gdyby w Ministerstwie Magi został ukryty Amulet Wody czy Amulet Ciemności, Mroczny Znak Byl jednocześnie zastraszeniem i świętowaniem zrobienia kolejnego kroku do zdobycia ich wszystkich.-tłumaczyła Leya cala rozdygotana w gabinecie dyrektora.
-To znaczy, że zmienił taktykę.-wywnioskował dyrektor
-Przecież szaleństwem by było zaatakować Ministerstwo Magi czy Hogwarcie w pojedynkę!
-Aby Prawda Leya, ale nie zapominaj o niszczycielskiej Mocy Amuletów. Zostało jedno stworzone tylko po to aby niszczyć.
-Wiec Teraz gra toczy się o ostatni Amulet.
-Niestety tak. Odnalezienie go nie będzie łatwe. Chroniona przejść trudne zagadki. Zresztą nie da się go odnaleźć tak z. Dnia na Dzień. Żart się bardziej niebezpieczne niż stanięcie zrobić sam na sam Walki z twoim ojcem Leya. Click here już nie chodzi o jedno Życie, ale o tysiące niewinnych żyć, nawet mugoli.
-Dyrektorze co Mamy zrobić?-Zapytała Leya
-Leya musisz być gotowa do obrony siebie i innych, jednak przede wszystkim musisz wiedzieć Jaka mocą dysponujesz będąc Pana Amuletu Ognia, żart na Tym najpotężniejszym zaraz po Amulecie Cienia.
Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę wejść.
W drzwiach pojawił się sam Minister Magii wraz z Swoim sekretarzem.
-Dzień dobry! Oto i nasza bohaterka Turnieju Trójmeczy!-Uśmiechnął się na widok Leyi minister
-Co pana tu sprowadza?-Zapytał z stałym spokojem dyrektora
-Z Góry Mowie, Ze nie mam nic wspólnego z Mrocznym Znakiem nad Ministerstwem Magi.-odpowiedziała Leya zanim usłyszała pytanie.
-Z Skąd wiesz o Współpraca chcę zapytać?-Zapytał podejrzliwie ministra spoglądając na Amulet Leyi.
-Nie oszukujmy się Panie ministrze do Nie ma sensu. Z szczerością, Życie żart o wiele prostsze.
-Ty wiesz Ambroży czy coś na pewno chodziło Tego incydentu?-Zapytał ministra
-Ja wiem wiele Rzeczy, niestety nie wszystko mogę powiedzieć.
-Siwobrody bo pomyślę, ZE szykujesz coś przeciwko Ministerstwu.-zaśmiał się lekko minister.
-Mam już w rękach Hogwart Wiec dlaczego by się przejąć Ministerstwa?
Leya myślała, że Dyrektora Izby Skarbowej Po prostu Sobie żartuje. Niestety jego powaga oraz lodowaty ton głosu nie nie wskazywał na Żart. Wręcz przeciwnie: na najprawdziwszą prawdę.
Zapadła krótka cisza.
-Siwobrody ... będę niestety zmuszony wysłać cie do Azkabanu pod zarzutem wykorzystania swojego stanowiska oraz za zdradę wobec Ministerstwa Magii.-przerwał ciszę wstrząśnięty sytuacją minister.
-Niestety, ale nie dam się tak łatwo złapać. Zakazana własnie łatwiej angażuje dużo zadań i akcji.-zwrócił się do Leyi po czym nagle zniknął z głośnym pyknięciem.
Ministra spojrzał podejrzliwym wzrokiem na zszokowaną Leye. Ona miała na ustach po Prostu jedno bezsensowne zdanie: Zakazana własnie łatwiej angażuje dużo zadań i akcji. Co przez to Zrozumieć?