3.3 Cisza, wszędzie cisza.
Im bliżej było do pierwszego września tym Leya była coraz bardziej niespokojna. Bała spojrzeć w oczy nie tylko drużynie Gryffindoru, ale całej szkole. Niestety w końcu czas było przejść przez bajerkę na peron 9 i 3/4.
-Fire nie pomyliłaś pociągu do Hogwartu z pociągiem do Durmstrangu?-rozległ się głos za trójką przyjaciół idących z kuframi przez peron.
Leya odwróciła się błyskawicznie. Stanęła oko w oko z Victorią która jak zwykle wyróżniała się urodą i zarozumialstwem.
-No proszę. Dawno się nie spierałyśmy prawda?
-Nikt cię nie nauczył, że na pytania się odpowiada zanim się o coś zapyta Fire? Ach no tak... Twoja mamusia zapomniała to powiedzieć malutkiej Leyusi...-prychnęła ze śmiechu.
-Odczep się lepiej.-wtrącił się Lysander.
-Rycerz się znalazł... Leyusia znowu bawi się amortencją?-zapytała złośliwie Victoria.
-Po pierwsze do Durmstrangu nie jeździmy pociągiem, a po drugie tylko idiotki bawią się eliksirem miłosnym, a Leya z tego co słyszałem, nie jest głupia i woli prawdziwe uczucia. Więc zamknij się i zostaw ich w spokoju, chyba, że chcesz pokazać wszystkim obecnym działanie niezbyt miłego czarnoksięskiego zaklęcia...
Nie był to głos kogoś kogo Leya czy Julice, czy Lysander zna. Nic dziwnego, bo należał do nowego ucznia... Teraz mierzył różdżką w Victorię z stanowczością i gniewem w oczach.
Victoria odeszła wściekłą bez słowa.
-To ten z Pokątnej!-szepnęła Leyi Julice nie kryjąc radości z tego faktu.
-Świnia z tej dziewczyny nie ma co. Czy wszyscy Ślizgoni są tacy?-zapytał chowając różdżkę do kieszeni w szacie.
-Jasne, że nie.-odpowiedziała po chwili Leya widząc, że Julice rusza ustami, ale nie może wydobyć z nich głosu.-Ale Ślizgoni w większości są zarozumiali.-dodała-A na marginesie jestem Leya, to Julice, a obok Lysander.
-Aleksander. Chodźmy lepiej do pociągu odjeżdża za dziesięć minut.-powiedział uśmiechając się zaczepnie.
-Nie uważasz, że to dziwne, że ciągle poznajemy nowych chłopaków i tylko chłopaków?-szepnęła Julice Leyi gdy chłopacy byli pochłonięci rozmowa.
-Dobre pytanie. Jak spotkasz los to mu je zadaj.-szepnęła Leya.
-To prawda jestem tu pierwszy raz. Chodziłem do Durmstrangu jednak Kara Indywidualnego Nauczania... W każdym razie jestem w trzeciej klasie i po prostu trochę nawywijałem.-tłumaczył Aleksander.
-My też lubimy się pakować w kłopoty co nie?-Lysander spojrzał na Leyę.
-To kłopoty znajdują mnie, Lysander, a wraz ze mną wchodzicie w nie wy czego nie mogę sobie często wybaczyć.-powiedziała Leya z wzrokiem utkwionym w oknie.-Mam nadzieję, że ten rok obędzie się bez przygód i rewelacji. Brakuje mi w Hogwarcie tylko spokoju.
Drzwi przedziału otworzyła pozostała część drużyny Gryffindoru. Wymieniliśmy uściski. Tylko Marcus stał nadal w drzwiach. Rozłożył ramiona widząc Leyę biegnącą w jego stronę.
-Stęskniłem się.-szepną ledwie słyszalnie
-Ja też, ale ciii.
Pociąg jechał poprzez coraz bardziej dziczącą okolicę. W pociągu odbywały się ostatnie gry w gargulki czy eksplodującego durnia. Im bliżej było do Hogwartu tym nastroje się bardziej psuły, uśmiech schodziły z twarzy, a śmieszne historie zostały zastąpione milczeniem. Milczeniem które z pewnością przyniesie kłopoty.
Łał znosu super rozdział, nie mogę się doczekać co zaplanowałaś na 3 klasę :) weny życzę
OdpowiedzUsuńKa$ka