2.10. Być zwykłą uczennicą.
Następnego ranka płomykówki które wleciały jeszcze nigdy nie były aż tak wyczekiwane jak dziś. Tak... To tylko przez to, ze Nonlee zapowiedziała ciekawy artykulik na temat pierwszego meczu Turnieju. Leya przechodząc obok niej idąc korytarzem nie mogła na tą babę patrzeć. Zadomowiła się w Hogwarcie tak jakby to był jej dom...
Mimo tego Leya w najmniejszym stopniu nie traciła humoru. Ale już dwudziestego listopada chodziła po szkole zdenerwowana. Ciągle wracała do jej myśli jedna data, jedna godzina: ta o której ma się zacząć spotkanie Gryffonów w sprawie balu. Opiekunka Gryffindoru już ogłosiła, że będzie uczyć tańca i są wymagane są przynajmniej pary tylko między Gryffonami.
-Nie czaję. Czym ty się przejmujesz? Po prostu tam idź!-poradziła Julice gdy czekały pod klasą eliksirów na lekcję.
-Na serio wolałabym być mniej więcej na twoim miejscu.-tłumaczyła się Leya
-Czyli na jakim?-Julice spojrzała na nią lekko obrażonym tonem.
-Nie sławna. Zwykła uczennica, a nie wielka Fire. A słyszałaś o Fire to... a tamto.... To głupie. No i jeszcze we wszystko wplątał się Quiddith...
-Chciałaś powiedzieć Gabriell zamiast Quiddith tak?
-Jeszcze sława mnie tak nie przeżarła, żeby mylić wyrazy.-roześmiała się
-Dobrze wiesz o co mi chodzi!-upierała się Julice
-Nie wmawiaj mi nie prawdy bo uwierzę! Wtedy będzie już prawdziwa bomba rewelacji.-znowu zażartowała, ale po chwili umilkła tak nagle jak Julice zadała pytanie.
Przed wejściem do klasy Elowis dawał jakąś kryształową fiolkę Victori. Na jej twarzy znajdował się krzywy uśmiech.
-Nie... Coś mi się tu nie podoba.-zaniepokoiła się Leya
-No co ty... Ślizgoni też mają za trzy dni lekcje tańca... Jak myślisz to jest miłosny czy ten robiąc z ciebie super tancerza?-zaśmiała się Julice
-Myślę, że dostaniesz O z eliksirów.-Leya weszła do sali z innymi uczniami na kolejną nudną lekcję eliksirów.
Po turniejowym meczu drużyn z Dumstrangu: Daninag i Don Leya, Julia i Lysander siedzieli przy kominku w pokoju wspólnym. Dopiero tutaj szeptami Dziewczyny powiedziały chłopakom o tym co widziały przed klasą eliksirów, ale wspólnymi siłami niczego nie odkryli. Poszukiwania przerwał nagły powrót Gabriella który w drodze ze stadionu nagle zniknął. Jego wzrok był dziwnie nieprzytomny. Marcin który się również pojawił był bliski pęknięcia ze śmiechu.
-Dobra... Co jest?-zapytał Lysander
-A bo widzicie to ciekawa historia... Nasz kapitan jest już zajęty. Victoria na tą propozycję nie mogła się powstrzymać i rzuciła się na niego. No więc? Braciszku jak to jest się całować?-zapytał drwiąco Gabriella Marcin
-Ja... Mniejsza... To taka sensacja?-zapytał opryskliwie
-No nie zapominaj, że była tam Nonlee i wszystko nie tylko słyszała, ale i widziała więc jutro będzie bomba.-Marcin nadal się śmiał. Wtedy nagle wszyscy spojrzeli na Leyę która już wstała.
-Ciebie to śmieszy?-zwróciła się najpierw do Marcina, a potem do Gabriella-Mam dość!-wrzasnęła-Mam dość udawania, że to co czytam mnie bawi i nic nie obchodzi! Chcesz mi zrobić przyjemność i podarować kolejną porcję bzdur po której wychodzę na idiotkę? W dupę sobie je wsadź!-nie zwracała uwagi, że słyszał ją cały pokój wspólny, nie obchodziło ją w zasadzie nic. Ukryła się w dormitorium kryjąc głowę w poduszkę. Najpierw była wściekła na Gabriella potem wściekła na los za to kim jest, a koło drugiej w nocy już nie wiedziała co myśleć. Nie wiedziała już o co się wścieka. Na Gabriella o artykuł czy z... Zazdrości??? Nie chciała w to uwierzyć dlatego szybko zasnęła bojąc się jeszcze bardziej tego co znajdzie jutro na pierwszej stronie Proroka Codziennego
Mimo tego Leya w najmniejszym stopniu nie traciła humoru. Ale już dwudziestego listopada chodziła po szkole zdenerwowana. Ciągle wracała do jej myśli jedna data, jedna godzina: ta o której ma się zacząć spotkanie Gryffonów w sprawie balu. Opiekunka Gryffindoru już ogłosiła, że będzie uczyć tańca i są wymagane są przynajmniej pary tylko między Gryffonami.
-Nie czaję. Czym ty się przejmujesz? Po prostu tam idź!-poradziła Julice gdy czekały pod klasą eliksirów na lekcję.
-Na serio wolałabym być mniej więcej na twoim miejscu.-tłumaczyła się Leya
-Czyli na jakim?-Julice spojrzała na nią lekko obrażonym tonem.
-Nie sławna. Zwykła uczennica, a nie wielka Fire. A słyszałaś o Fire to... a tamto.... To głupie. No i jeszcze we wszystko wplątał się Quiddith...
-Chciałaś powiedzieć Gabriell zamiast Quiddith tak?
-Jeszcze sława mnie tak nie przeżarła, żeby mylić wyrazy.-roześmiała się
-Dobrze wiesz o co mi chodzi!-upierała się Julice
-Nie wmawiaj mi nie prawdy bo uwierzę! Wtedy będzie już prawdziwa bomba rewelacji.-znowu zażartowała, ale po chwili umilkła tak nagle jak Julice zadała pytanie.
Przed wejściem do klasy Elowis dawał jakąś kryształową fiolkę Victori. Na jej twarzy znajdował się krzywy uśmiech.
-Nie... Coś mi się tu nie podoba.-zaniepokoiła się Leya
-No co ty... Ślizgoni też mają za trzy dni lekcje tańca... Jak myślisz to jest miłosny czy ten robiąc z ciebie super tancerza?-zaśmiała się Julice
-Myślę, że dostaniesz O z eliksirów.-Leya weszła do sali z innymi uczniami na kolejną nudną lekcję eliksirów.
Po turniejowym meczu drużyn z Dumstrangu: Daninag i Don Leya, Julia i Lysander siedzieli przy kominku w pokoju wspólnym. Dopiero tutaj szeptami Dziewczyny powiedziały chłopakom o tym co widziały przed klasą eliksirów, ale wspólnymi siłami niczego nie odkryli. Poszukiwania przerwał nagły powrót Gabriella który w drodze ze stadionu nagle zniknął. Jego wzrok był dziwnie nieprzytomny. Marcin który się również pojawił był bliski pęknięcia ze śmiechu.
-Dobra... Co jest?-zapytał Lysander
-A bo widzicie to ciekawa historia... Nasz kapitan jest już zajęty. Victoria na tą propozycję nie mogła się powstrzymać i rzuciła się na niego. No więc? Braciszku jak to jest się całować?-zapytał drwiąco Gabriella Marcin
-Ja... Mniejsza... To taka sensacja?-zapytał opryskliwie
-No nie zapominaj, że była tam Nonlee i wszystko nie tylko słyszała, ale i widziała więc jutro będzie bomba.-Marcin nadal się śmiał. Wtedy nagle wszyscy spojrzeli na Leyę która już wstała.
-Ciebie to śmieszy?-zwróciła się najpierw do Marcina, a potem do Gabriella-Mam dość!-wrzasnęła-Mam dość udawania, że to co czytam mnie bawi i nic nie obchodzi! Chcesz mi zrobić przyjemność i podarować kolejną porcję bzdur po której wychodzę na idiotkę? W dupę sobie je wsadź!-nie zwracała uwagi, że słyszał ją cały pokój wspólny, nie obchodziło ją w zasadzie nic. Ukryła się w dormitorium kryjąc głowę w poduszkę. Najpierw była wściekła na Gabriella potem wściekła na los za to kim jest, a koło drugiej w nocy już nie wiedziała co myśleć. Nie wiedziała już o co się wścieka. Na Gabriella o artykuł czy z... Zazdrości??? Nie chciała w to uwierzyć dlatego szybko zasnęła bojąc się jeszcze bardziej tego co znajdzie jutro na pierwszej stronie Proroka Codziennego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz