2.12 Koło w Wielkiej Sali.
Każdy wiedział, że ten dzień nie będzie normalny tylko pełen niespodzianek. Nie inaczej...
Na tablicy pojawiło się nowe ogłoszenie: Pierwsza lekcja tańca odbędzie się o godzinie dziesiątej w Wielkiej Sali jednocześnie dla wszystkich domów o godzinie dziesiątej rano. Tak więc znowu zrobiło się w szkole gorąco na samą myśl o tym wydarzeniu.
Leya stojąc pod tablicą jakoś nie miała dobrej miny. Szybko zebrała w jedno miejsce Julię i Lysandra. Wieści które miała nie były zbyt zadowalające.
-Co jest?-krzyknęła Julia
-Cicho! Chodzi o Victorię-szeptała Leya z tajemnicą w głosie.
-Niby co nowego?-zapytał Lysander.
-Wczoraj prawie całą noc wpatrywałam się w Mapę Huncwotów, bo nie mogłam zasnąć (tak geniuszu nie ma to jak rozpaczać nad losami Drużyny-Nadziei w Turnieju skoro możesz zmienić jego przebieg) i w końcu w Wielkiej Sali pojawiło się imię i nazwisko: Orina Hale.
-Nie ma takiego profesora.-oznajmiła Julia
-Nie musi być to profesorka.-zauważył Lysander-Czemu nie kucharka?
-Po pierwsze jesteśmy w Hogwarcie, po drugie nie wiesz o skrzatach domowych?
-Jeny! A kto wie o ich istnieniu?
-Przestańcie rozmawiać o czymś sprawach nie istotnych w tej chwili!-Leya podniosła głos
-Nie wiemy nic o tej kobiecie. Masz jakieś domysły?-zapytał Lysander poważniejąc
-No w tym sęk, że nie...-przyznała Leya
-No właśnie. Więc zajmijmy się sprawami realnymi.-narzuciła Julia
-Na przykład?-zapytał Lysander
-Dlaczego zgodziłaś się iść na bal z Marcusem?-zaciekawiła się Julice
-Też się nad tym zastanawiam. I jakoś nie jestem ciekawa odpowiedzi.-Leya spojrzała na zegar. Za dziesięć minut zacznie się pierwsza lekcja tańca.
Ślizgoni, Puchoni, Krukoni i Gryffoni stali w Wielkiej Sali w chaosie. Z pomieszczenia zniknęły stoły przez co Sala wyglądała na większą niż zazwyczaj jest. W miejscu gdzie stoi zazwyczaj stół nauczycieli stali teraz opiekunowie domów. W kącie stała Nonlee z notatnikiem w ręku.
Leya szybko znalazła Marcusa. Nie odzywali się do siebie czekając na przebieg wydarzeń.
-Witam was młodzi czarodzieje!-był to donośny i jednocześnie delikatny głos opiekunki domu Ravenclaw-Nicole Geerlin-Tak więc skoro ochota do tańca jest w waszych sercach nie przedłużajmy! Zacznijmy zabawę!
Nieoczekiwanie pojawił się profesor transmutacji z niezbyt radosną miną. Gdy wraz z Geerlin demonstrował uczniom taniec Leya zrozumiała z kąt ta ponura mina na twarzy zawsze uśmiechniętego profesora. Został w ten pokaz tańca wkręcony. Zdecydowanie.
Jednak szybko wzrok Leyi staną na Nonlee i jej samo piszące pióro które jak wściekłe zaczęło zawzięcie zapisywać to co działo się w Wielkiej Sali. A po chwili działo się dużo, dużo więcej.
Uczniowie na polecenie profesorki ustawili się parami. (teraz pióro Nonlee naprawdę zwariowało) Na podłodze Sali pojawiły się świetliste kroki w matę do nauki tańca. Marcus uśmiechną się lekceważąco. Natomiast Leya zaniepokoiła się.
-Hej Leya co jest?-pyta szeptem
-Jak zrobię błąd wylądujemy jutro na okładce...-szeptała
-Mi się wydaje, że kto inny trafi na okładkę.-zaśmiał się i szepnął pod nosem jakieś niezrozumiałe słowa.-Zaufasz mi?-podał jej rękę
-Uwaga! Zaczynamy!-ogłosiła Geeerlin. Rozległa się delikatna muzyka. Uczniowie już wirowali stawiając stopy na różnokolorowych odciskach butów. Na początku wszystko wyglądało całkiem nieźle. Jednak po chwili wszyscy zastygli w bezruchu i utworzyli koło wokół jednej pary: Gabriella i Victorii.
Szybko rozległy się śmiechy. Leya nie kryła rozbawienia tak samo jak Marcus.
-Czy oni zwariowali?-zapytała Leya szeptem
-Nie, ale ja na pewno.
Marcus trzymał w prawej ręce różdżkę.
Natomiast Gabriell i Victoria na twarzach mieli przerażenie. Nie panowali nad swoimi krokami. Tańczyli jakiś dziwny taniec nie przypominający kompletnie niczego. Śmiech już słychać było w całej szkole. Młodsze klasy schodziły do Wielkiej Sali aby zobaczyć co się dzieje. Nonlee strzelała zdjęcia, pióro nie ustawało ani na moment.
-Ty łobuzie!-szepnęła Leya hamując na chwilę śmiech
-To dopiero początek. Jutro będzie jeszcze zabawniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz