2.7. Czas na show!
Atmosfera w Hogwarcie nadal była napięta. Wszystkich (z wyjątkiem Ślizgonów) interesowały nie o tyle poczynania Drużyny Nadziei, ale Gabriella i przede wszystkim Leyi. Szkoła wiedziała gdzie są, a czasami nawet o czym rozmawiają. Im to najwyraźniej nie przeszkadzało nawet mocno bawiło. Przez przysięgę szczerość, nadzieja i śmiech na zawsze stali się niezbyt rozłączni co doprowadzało niektóre dziewczyny do białej zazdrości. Jednak jakby zapytać Leyę lub Gabriella o uczucia między sobą odpowiedzieli by jednym słowem: przyjaźń na zawsze. No albo trzema.
Data szesnastego listopada i jej niespodzianki odwróciły wszystko tak mocno, że wszyscy śmiali się z wszystkiego jak leciało mówiąc: pieprzę nie idę. No właśnie nie idę...?
Gdy Leya z Julią zeszły do pokoju wspólnego Gryffonów zastały uczniów klas od cztery w zwyższ przy tablicy ogłoszeń. Znalazły się na niej dwie nowe kartki. Drużyna Gryffindoru proszona jest o przyjście w dnu dzisiejszym do Wielkiej Sali o godzinie 16:00. Oraz coś co wywołało to zbiegowisko. Dnia 23 listopada uczniowie Gryffindoru od czwartej klasy w górę proszeni są o przyjście do Wielkiej Sali w sprawie Balu Bożonarodzeniowego który odbędzie się 24 grudnia.
-Jaka tu sprawiedliwość?-zaśmiała się Leya
-Ja tam się cieszę, że ominie mnie ten cały bal. Jak dla mnie nie wróży to nic dobrego.
-Jak dla mnie też nie.-dodał Lysander
-Piszę się na powrót na święta. A Gabriell chce zostać! Po co?-dołączył się Marcin.
-A kto to wie? Idziemy na śniadanie.-Leya wraz z przyjaciółmi zeszła do Wielkiej sali pełnej rozgadanych uczniów. Jedni uczniowie roku I-III byli oburzeni, że tak po prostu nie mogą pojawić się na tak wspaniałej imprezie. Co do Leyi to sama nie wiedziała co o tym myśleć. Może to i fajnie, że omija ją Bal, ale z drugiej strony nie miała najmniejszej ochoty na przedwczesny powrót do babki....
-Moi drodzy!-Siwobrody wstał, a błyskawicznie ucichły wszystkie rozmowy-Dziś rozpoczyna się tutaj kolejny rozdział historii Turnieju Trójmeczy! O godzinie osiemnastej powitamy naszych gości i zorganizowana zostanie wspaniała uczta powitalna. W przyszły poniedziałek już będziemy świadkami pierwszego meczu zawodów! To wszystko.
Tak... Przyjazd drużyn z Beaxbatons i Dumstrangu jeszcze bardziej podkręcił atmosferę w zamku. Jednak jak się Leya nie spodziewała to jeszcze nie był koniec...
Cała drużyna Gryffonów spotkała się pozostałymi trzema w Wielkiej sali z opiekunami domów i samym dyrektorem. Od raz ubyło wiadomo, że chodzi o Turniej.
-Za dwie godziny staniecie w sali wejściowej i osobiście poznacie drużyny z Dumstrandu i Beaxbatons.-zaczął dyrektor-Reprezentujecie Hogwart i wymagam od was, szkoła wymaga uprzejmości jaką darzy gospodarz swoich gości. Potem paradnie przejdziecie drużyna po drużynie z zapowiedzią przez Wielką Salę w odpowiedniej kolejności do swojego stołu. Pierwszy szukający, obrońca, pałkarze i ścigający. W poniedziałek pierwszy mecz Turnieju zagra Hufflepuff przeciw Gryffindorowi. Wieczorem na tablicach w domach pojawi się cała rozpiska meczy która będzie sama się uzupełniać z następnymi spotkaniami. Obok meczu będzie też jego wynik. To wszystko co ja mam wam do powiedzenia.
-Dziękuję dyrektorze.-była to opiekunka Gryffonów.-Tradycją Turnieju jest Bal Bożonarodzeniowy dla klas od czwartej w zwyższ. Drużyny otwierają trwający do północy Bal tańcem w parach. Dlatego macie zadbać, aby mieć z kim tańczyć. Ty Fire tak samo.-zagrzmiała, aż Leya podskoczyła. Próbowała sobie wszystko ułożyć w głowie: najpierw głupie plotki, za dwie godziny wyprowadzi drużynę Gryffonów przed całą szkołą, a teraz ma pojawić się na Balu Bożonarodzeniowym, odtańczyć jakiś znając życie chory taniec i w dodatku mieć z kim tańczyć!
-Ej! ciebie to też dotyczy geniuszu!-szepnęła Marcusowi który wił się ze śmiechu, ale na słowa przyjaciółki spoważniał.
-Siedzimy w tym wszyscy...-mina Gabriella nie była zbyt wesoła, ale gdzieś w oczach tlił się już plan...-Skupmy się na meczu!-zakrzyknął do drużyny.
-Najpierw wyprowadź drużynę na oczach szkoły, ministra, Nonlee i kto wie jeszcze kogo jeszcze, a potem możemy rozmawiać.-skarciła Leya
-Daj spokój-objął ją ramieniem, ale Leya szybko się wyplątała-Będę przecież szedł za tobą.
-Dobra Leya. Czas na show!-powiedziała sama do siebie po czym wraz z pozostałymi skierowała się do Gryffindoru nie myśląc o tym jakie przed nią zostały postawione zadania...
Data szesnastego listopada i jej niespodzianki odwróciły wszystko tak mocno, że wszyscy śmiali się z wszystkiego jak leciało mówiąc: pieprzę nie idę. No właśnie nie idę...?
Gdy Leya z Julią zeszły do pokoju wspólnego Gryffonów zastały uczniów klas od cztery w zwyższ przy tablicy ogłoszeń. Znalazły się na niej dwie nowe kartki. Drużyna Gryffindoru proszona jest o przyjście w dnu dzisiejszym do Wielkiej Sali o godzinie 16:00. Oraz coś co wywołało to zbiegowisko. Dnia 23 listopada uczniowie Gryffindoru od czwartej klasy w górę proszeni są o przyjście do Wielkiej Sali w sprawie Balu Bożonarodzeniowego który odbędzie się 24 grudnia.
-Jaka tu sprawiedliwość?-zaśmiała się Leya
-Ja tam się cieszę, że ominie mnie ten cały bal. Jak dla mnie nie wróży to nic dobrego.
-Jak dla mnie też nie.-dodał Lysander
-Piszę się na powrót na święta. A Gabriell chce zostać! Po co?-dołączył się Marcin.
-A kto to wie? Idziemy na śniadanie.-Leya wraz z przyjaciółmi zeszła do Wielkiej sali pełnej rozgadanych uczniów. Jedni uczniowie roku I-III byli oburzeni, że tak po prostu nie mogą pojawić się na tak wspaniałej imprezie. Co do Leyi to sama nie wiedziała co o tym myśleć. Może to i fajnie, że omija ją Bal, ale z drugiej strony nie miała najmniejszej ochoty na przedwczesny powrót do babki....
-Moi drodzy!-Siwobrody wstał, a błyskawicznie ucichły wszystkie rozmowy-Dziś rozpoczyna się tutaj kolejny rozdział historii Turnieju Trójmeczy! O godzinie osiemnastej powitamy naszych gości i zorganizowana zostanie wspaniała uczta powitalna. W przyszły poniedziałek już będziemy świadkami pierwszego meczu zawodów! To wszystko.
Tak... Przyjazd drużyn z Beaxbatons i Dumstrangu jeszcze bardziej podkręcił atmosferę w zamku. Jednak jak się Leya nie spodziewała to jeszcze nie był koniec...
Cała drużyna Gryffonów spotkała się pozostałymi trzema w Wielkiej sali z opiekunami domów i samym dyrektorem. Od raz ubyło wiadomo, że chodzi o Turniej.
-Za dwie godziny staniecie w sali wejściowej i osobiście poznacie drużyny z Dumstrandu i Beaxbatons.-zaczął dyrektor-Reprezentujecie Hogwart i wymagam od was, szkoła wymaga uprzejmości jaką darzy gospodarz swoich gości. Potem paradnie przejdziecie drużyna po drużynie z zapowiedzią przez Wielką Salę w odpowiedniej kolejności do swojego stołu. Pierwszy szukający, obrońca, pałkarze i ścigający. W poniedziałek pierwszy mecz Turnieju zagra Hufflepuff przeciw Gryffindorowi. Wieczorem na tablicach w domach pojawi się cała rozpiska meczy która będzie sama się uzupełniać z następnymi spotkaniami. Obok meczu będzie też jego wynik. To wszystko co ja mam wam do powiedzenia.
-Dziękuję dyrektorze.-była to opiekunka Gryffonów.-Tradycją Turnieju jest Bal Bożonarodzeniowy dla klas od czwartej w zwyższ. Drużyny otwierają trwający do północy Bal tańcem w parach. Dlatego macie zadbać, aby mieć z kim tańczyć. Ty Fire tak samo.-zagrzmiała, aż Leya podskoczyła. Próbowała sobie wszystko ułożyć w głowie: najpierw głupie plotki, za dwie godziny wyprowadzi drużynę Gryffonów przed całą szkołą, a teraz ma pojawić się na Balu Bożonarodzeniowym, odtańczyć jakiś znając życie chory taniec i w dodatku mieć z kim tańczyć!
-Ej! ciebie to też dotyczy geniuszu!-szepnęła Marcusowi który wił się ze śmiechu, ale na słowa przyjaciółki spoważniał.
-Siedzimy w tym wszyscy...-mina Gabriella nie była zbyt wesoła, ale gdzieś w oczach tlił się już plan...-Skupmy się na meczu!-zakrzyknął do drużyny.
-Najpierw wyprowadź drużynę na oczach szkoły, ministra, Nonlee i kto wie jeszcze kogo jeszcze, a potem możemy rozmawiać.-skarciła Leya
-Daj spokój-objął ją ramieniem, ale Leya szybko się wyplątała-Będę przecież szedł za tobą.
-Dobra Leya. Czas na show!-powiedziała sama do siebie po czym wraz z pozostałymi skierowała się do Gryffindoru nie myśląc o tym jakie przed nią zostały postawione zadania...