1 Stary dom.
Twarz Morili nie wyglądała na zadowoloną gdy Leya zobaczyła ją na King Cross przy barierce na peron 9 i 3/4. Nie odezwały się do siebie ani słowem przez całą drogę do domu. Gdy już do niego weszły babka kazała usiąść wnuczce do tego samego stołu przy którym dostała list z Hogwartu. Ukradkiem wypuściła swoją sowę Bungę która całą podróż siedziała w klatce.
-Czy mogłabyś mi wytłumaczyć dlaczego tyle o tobie piszą w Proroku Codziennym?-zapytała złym, ale spokojnym tonem Morilia pokazując na stertę związanych ze sobą gazet.
Leya była okropnie zaskoczona. To prawda nie czytała gazet, ale w Hogwarcie wieści roznoszą się z prędkością światła więc na pewno usłyszałaby, że coś o niej napisali.
-Nie powiesz mi tak? Hm... To ja ci powiem. Kompromitujesz naszą rodzinę i tyle. Przestań wsadzać nos w nie swoje sprawy. Myślisz, że nie wiem o aferze w bibliotece?-krzyczała co zdarza jej się bardzo rzadko.
Leya nie wiedziała co powiedzieć. To nie jest jej wina, że wszyscy w około wiedzą kim jest, a ona sama nie. Już chciała powiedzieć, że to wyłącznie przez babkę, ale ugryzła się w język.
-Za trzy dni przyjeżdża kupiec, aby kupić dom twojej matki.-zmieniła temat babka.-Chce dać za niego fortunę! Chcę abyś pomogła mi go oprowadzić po tym domu. Przecież to ty w nim mieszkałaś. Zrozumiałyśmy się?
-Tak.-Leya powlokła swoje tobołki do swojego pokoju i nawet ich nie rozpakowując wyszła z domu bez słowa.
Przez następne trzy dni przesiadywała całe dnie w domu, swoim domu. Jednak z testamentu wychodzi, że właścicielką jego jest Morilia. O ile można ten budynek nazwać domem.
To była willa! Piękna willa z kamiennym podjazdem oświetlonym latarniami. Przez duże okna zasłonięte firankami wpadało dużo letniego słońca do pokoi.
Tył domu został zaokrąglony. Leya po prostu kocha te wspaniałe pomieszczenia. Ściana na piękny ogród z fontanną, kwiatami i wysokimi tujami jest szklana. Na pierwszym piętrze stoi przy nich fortepian i gitara elektryczna z sześcioma gryfami. Leya pierwsze co zrobiła po przyjściu tutaj zaczęła na niej grać. Doskonale pamiętała ciężką naukę aby wydobywać z niej nieziemskie melodie.
Na drugim piętrze znajdują się sypialnie. Leya z łzami w oczach weszła do swojego królestwa z szklaną ścianą. Nic się tutaj nie zmieniło. Błękitne ściany poobklejane były masą najróżniejszych mangowych rysunków. Regał z ukochanymi książkami stał pod warstwą kurzu. Na biurku nadal została praca domowa z mugolskiej szkoły. Tyle wspomnień zmusza wracać tutaj. A teraz? Ten dom ma zostać tak po prostu sprzedany!
Rozmyślając nad tym Leya otworzyła pierwszą szufladę komody. Z zaskoczeniem wyciągnęła z niej złotą szkatułkę zdobioną sporymi rozmiarami rubinami. Dziewczyna delikatnie otworzyła niskie kwadratowe pudełko. Na ciemno purpurowej poduszeczce leżał srebrny amulet z ślicznym, dużym rubinem. Kamień wyglądał jakby miał srebrne skrzydła smoka. Matka nigdy nie pokazała córce tego przedmiotu, a miała wiele pięknej biżuterii, ale dla Leyi ten wisiorek był najpiękniejszy z kolekcji. Był taki tajemniczy... Własnie ten amulet i szkatułkę Leya zabrała z domu do domu babki drugiego dnia. Schowała go pod obluzowaną deską pod łóżkiem którą sama rozwaliła dzień wcześniej. Postanowiła nic nie mówić babce o tym znalezisku, a dla pewności nosić amulet zawsze na szyi.
Następnego dnia wysoki i silny mężczyzna oglądał dom tak dobrze znany Leyi. Po godzinach nie tylko oglądania, ale i targowania się podpisał umowę kupna. Pod jednym warunkiem: gitara z sześcioma gryfami ma zniknąć. Leya ucieszyła się z tego powodu. Dźwięki gitary poprawiały jej humor, ale nie dały tego dokonać. Tyko gdy wieczorem przyleciała sowa Gabriella uśmiechnęła się do siebie...
-Czy mogłabyś mi wytłumaczyć dlaczego tyle o tobie piszą w Proroku Codziennym?-zapytała złym, ale spokojnym tonem Morilia pokazując na stertę związanych ze sobą gazet.
Leya była okropnie zaskoczona. To prawda nie czytała gazet, ale w Hogwarcie wieści roznoszą się z prędkością światła więc na pewno usłyszałaby, że coś o niej napisali.
-Nie powiesz mi tak? Hm... To ja ci powiem. Kompromitujesz naszą rodzinę i tyle. Przestań wsadzać nos w nie swoje sprawy. Myślisz, że nie wiem o aferze w bibliotece?-krzyczała co zdarza jej się bardzo rzadko.
Leya nie wiedziała co powiedzieć. To nie jest jej wina, że wszyscy w około wiedzą kim jest, a ona sama nie. Już chciała powiedzieć, że to wyłącznie przez babkę, ale ugryzła się w język.
-Za trzy dni przyjeżdża kupiec, aby kupić dom twojej matki.-zmieniła temat babka.-Chce dać za niego fortunę! Chcę abyś pomogła mi go oprowadzić po tym domu. Przecież to ty w nim mieszkałaś. Zrozumiałyśmy się?
-Tak.-Leya powlokła swoje tobołki do swojego pokoju i nawet ich nie rozpakowując wyszła z domu bez słowa.
Przez następne trzy dni przesiadywała całe dnie w domu, swoim domu. Jednak z testamentu wychodzi, że właścicielką jego jest Morilia. O ile można ten budynek nazwać domem.
To była willa! Piękna willa z kamiennym podjazdem oświetlonym latarniami. Przez duże okna zasłonięte firankami wpadało dużo letniego słońca do pokoi.
Tył domu został zaokrąglony. Leya po prostu kocha te wspaniałe pomieszczenia. Ściana na piękny ogród z fontanną, kwiatami i wysokimi tujami jest szklana. Na pierwszym piętrze stoi przy nich fortepian i gitara elektryczna z sześcioma gryfami. Leya pierwsze co zrobiła po przyjściu tutaj zaczęła na niej grać. Doskonale pamiętała ciężką naukę aby wydobywać z niej nieziemskie melodie.
Na drugim piętrze znajdują się sypialnie. Leya z łzami w oczach weszła do swojego królestwa z szklaną ścianą. Nic się tutaj nie zmieniło. Błękitne ściany poobklejane były masą najróżniejszych mangowych rysunków. Regał z ukochanymi książkami stał pod warstwą kurzu. Na biurku nadal została praca domowa z mugolskiej szkoły. Tyle wspomnień zmusza wracać tutaj. A teraz? Ten dom ma zostać tak po prostu sprzedany!
Rozmyślając nad tym Leya otworzyła pierwszą szufladę komody. Z zaskoczeniem wyciągnęła z niej złotą szkatułkę zdobioną sporymi rozmiarami rubinami. Dziewczyna delikatnie otworzyła niskie kwadratowe pudełko. Na ciemno purpurowej poduszeczce leżał srebrny amulet z ślicznym, dużym rubinem. Kamień wyglądał jakby miał srebrne skrzydła smoka. Matka nigdy nie pokazała córce tego przedmiotu, a miała wiele pięknej biżuterii, ale dla Leyi ten wisiorek był najpiękniejszy z kolekcji. Był taki tajemniczy... Własnie ten amulet i szkatułkę Leya zabrała z domu do domu babki drugiego dnia. Schowała go pod obluzowaną deską pod łóżkiem którą sama rozwaliła dzień wcześniej. Postanowiła nic nie mówić babce o tym znalezisku, a dla pewności nosić amulet zawsze na szyi.
Następnego dnia wysoki i silny mężczyzna oglądał dom tak dobrze znany Leyi. Po godzinach nie tylko oglądania, ale i targowania się podpisał umowę kupna. Pod jednym warunkiem: gitara z sześcioma gryfami ma zniknąć. Leya ucieszyła się z tego powodu. Dźwięki gitary poprawiały jej humor, ale nie dały tego dokonać. Tyko gdy wieczorem przyleciała sowa Gabriella uśmiechnęła się do siebie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz