czwartek, 26 września 2013

14. Nie wierz we wszystko.

14. Nie wież we wszystko.


                Przez zajęcia następnego dnia Leya zastanawiała się jak wytłumaczyć dyrektorowi całą historię nie wspominając o mapie Huncwotów i o Zakazanym Lesie. W końcu stwierdziła, że to kompletnie niewykonalne. Zamierzała mówić wszystko po kolei zaczynając od znalezienia mapy do Zakazanego Lasu, ale tak aby nie plątać przyjaciół. Doskonale wiedziała, że za takie coś mogą ją z miejsca wyrzucić poza mury szkoły, ale ją to w tej chwili nie obchodziło zbytnio.
Wieczorem weszła do niesamowitego gabinetu Siwobrodego. Nigdy nie widziała tak dziwnych, a zarazem ciekawych urządzeń czarodziejów. Na jednej z półek dostrzegła Tiarę Przydziału.
-Fire... Jak ci się wiedzie w Gryffindorze?-zapytała na powitanie.
-Nadal nie wiem dlaczego tam jestem, a nie w Slytherinie jak większość mojej rodziny.
-Zaufaj...-szepnęła Tiara i już się więcej nie odezwała.
Leya długo nie mogła się napatrzeć wszystkim portretom dyrektorów Hogwartu. Dostrzegła między nimi nie tylko Dumbledore'a, ale i profesor McGonagall. To takie dziwne widząc ich tutaj...
-Leya moja droga co cię tutaj sprowadza?-zapytał życzliwie dyrektor odwróciwszy się do niej. Wcześniej był wpatrzony w świat za oknem.-Chyba nic poważnego prawda?
--No właśnie w tym problem, że nie.-Leyi zaczęło bić serce o wiele szybciej.-Ale musi pan profesor to wiedzieć. Zaczęło się tak właściwie od szlabanu w bibliotece w pierwszy dzień zajęć...-Leya może i nawet więcej niż z godzinę ciągnęła o mapie, o podsłuchanej rozmowie i o akcji w Zakazanym Lesie, ale nie wspominała ani o ojcu, ani o Lysandrze i Juli. Dyrektor słuchał ją uważnie nie przerywając i nie zadając najmniejszych pytań.
-Posłuchaj.-zaczął gdy Leya powiedziała już wszystko co chciała-Profesorowie Dark i profesor Witerilo są zaufanymi pracownikami Hogwartu. Poza tym po co węszysz tam gdzie nie powinnaś i kto w ogóle pozwolił ci wejść do Zakazanego Lasu? Tam jest bardzo niebezpiecznie! Po drugie: nie wierz we wszystko. To strasznie zgubne. Zresztą sama się o tym nigdy nie przekonałaś?-na twarzy dyrektora malowała się złość-Tym razem ujdzie ci to na sucho Fire, ale niech przestanie cię interesować to co nie dotyczy ciebie.-rozmowa była skończona.
-Do widzenia.-Leya spłonęła ze wstydu i powlokła się do Gryffindoru ślimaczym tempem. W Hogwarcie coś złego się szykuje i to za bardzo niedługo, a dyrektor nic z tym nie robi? Leya najpierw miała wrażenie niepotrzebnej, ale potem obudziła się w niej prawdziwa Gryffonka. W pokoju wspólnym zebrała Julię, Lysandra i Gabriella i powiedziała im o spotkaniu z dyrektorem, a potem szeptem powiedziała im co zamierza zrobić.
-Nie ty naprawdę chcesz pakować się w kłopoty!-krzyknęła przerażona Julia
-Nie to nie jest dobry pomysł.-dodał Gabriell.
-Popieram.-dołączył się Lysander.
-Nie rozumiecie, że tutaj nie chodzi już o szlaban, czy wyrzucenie ze szkoły?!! Jeśli ta zakapturzona postać dorwie się do tego czego szuka nie będzie zbyt wesoło. Najgorsze, że nie wiemy o co się bijemy, ale po wściekłości tego upiora z Zakazanego jest to wielka moc.-Leyi nie przechodził przez gardło wyraz ojciec.-Skoro dyrektor nic nie zrobi my to zrobimy!
-A co czwórka uczniaków może zrobić? Chyba się tylko zabić.-podsumowała Julia
-Do diabła z wami!-Leya była prze wściekła.-Jeśli nie chcecie pokazać, że naprawdę jesteście Gryffonami to pójdę sama, a co! Nie potrzebuję tchórzy!-na ostatnim wyrazie wywarła specjalny nacisk.
-Sama?-przeraził się Gabreiell-Nie pozwolę!
-Czyli i idziesz ze mną ok.
-Ja też!-włączył się Lysander. Leya miała wrażenie, że nie chce być w jej oczach mniej odważny niż Gabriell.
-No ok,ale jak wszyscy zginiemy to nie dam wam wiecznego spokoju!-warknęła roześmiana Julia.
-Ok. To już w następną środę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz