4.Dalsze nowości
-Leya co się dzieje?-zapytał obojętnie Lysander. Lęya nie zwracała na niego ani na Julię najmniejszej uwagi. Babka ją po prostu oszukała. I to tak bezwstydnie! No i matka... oby dwie wmawiały dziewczynie, że ojciec nie żył jak Leya miała miesiąc! A co się okazuje? Nagle się dowiaduje, że siedział w fotelu ministra magii! Nie była zła na ojca, że nagle zniknął, ale że nikt nie powiedział jej o jego stanowisku, a nawet imieniu! To ją najbardziej bolało. Jednak szybko się uspokoiła. I znowu to przez starą klasę skrywała swoje uczucia. Usiadła na swoje miejsce tak szybko jak wstała.
-Dobra na serio co jest?-Lysander nie dawał tak łatwo za wygraną.
-Jestem Leya, Leya Fire.-głos Leyi był dziwnie spokojny i miły.
-Ale numer! To nie żart?-dopytywała się Julia
-Nie. Autentycznie. Ale możemy zmienić temat?
-Tutaj jesteś bardzo sławna. Wiesz o tym?-Lysander nadal zadawał pytania do nowej znajomej.
-Nie jestem głupia. Doskonale to wiem.-kłamstwo u Lyei było jak najbardziej automatyczne. Kłamała tyle razy, że tą szybkość w wymyślaniu historyjek miała na mistrzowskim poziomie. Potrafiła to ciągnąć bardzo długo. Tak samo długo wlekł się pociąg Hogwartu. Dla Leyi te kilka godzin czy nawet kilkanaście wlekły się jak całe miesiące. W tym czasie zdążyła narysować z dwadzieścia rysunków manga z pełnym wykończeniem. Od czasu ostatniego jej zdania nie padło już między nimi najmniejsze słowo.
Pociąg zaczął zwalniać aż w końcu wszyscy uczniowie wyszli z niego pozostawiając bagaże w środku. Leya, Julia i Lysander stanęli obok siebie wpatrując się w rysy dumnego i wspaniałego Hogwartu. Światło z Wielkiej Sali przepięknie wyglądało na tle granatowego nieba.
-Pierwszoroczni do mnie!-donośny, kobiecy głos przerwał zadumanie nie tylko naszej trójki jak i nie tylko uczniów pierwszych klas. Widok Hogwartu nocą jest i był zawsze piękny i taki pozostanie. Nawet po odbudowie zamku po słynnej Bitwie o Hogwart nic się od poprzedniego Hogwartu nie różni. Z zewnątrz oczywiście.
Po niesamowitej podróży łódką przez jezioro do zamku uczniowie pierwszego roku przekroczyli bramy szkoły i zatrzymali się przed wejściem do Wielkiej Sali gdzie siedzieli już pozostali uczniowie.
-Witam was w Szkole Magi i Czarodziejstwa Hogwart. Jestem Oliwia Ingles, zastępczyni dyrektora. Życzę wam sukcesów. Za chwilę Tiara Przydziału...-Leya już nie słuchała. Niedaleko przed sobą wpatrywała oczy w chłopaka o kasztanowych włosach. Rozpozna go po prostu wszędzie. Na jego widok traci humor i staje się dziwnie ponura. To nie jest na razie historia na teraz, ale jest bardzo bolesna.-Zapraszam za mną.-Stanowczo wyglądająca kobieta z siwymi już włosami i niskim, fioletowym kapeluszem z dużym rondem otworzyła stanowczo drzwi do Wielkiej Sali rozświetlonej jak zwykle latającymi w powietrzu tysiącami cienkich świeczek. Leya idąc wpatrywała się w zaczarowany sufit sali. Był niesamowicie rozświetlony gwiazdami.
Pochód pierwszoroczniaków stanął przed stołkiem i starą czapką podobną do czapki Ingles tylko tamta była starsza. I co najważniejsze: obecna Tiara Przydziału nie układa już swojego wiersza powitalnego. To pamiątka po starej Tiarze spalonej przez Sami-Wiecie-Kogo.
-Gdy wyczytam wasze nazwisko podejdźcie tutaj i usiądźcie nas stołku.-wyjaśniła Oliwia-Bavir Natalia.-wywołała donośnie drobną dziewczynę po czy Tiara krzyknęła Ravenclaw. Leya nie czekała zbyt długo na swoją kolejkę. Tak samo jak Julia czy Lysander. Najciekawsze, że nazwiska uczniów nie zostały zapisane w kolejności alfabetycznej.
-Fire Leya.-ogłosiła z lekkim zdziwieniem Ingles. Nagle po Wielkiej Sali przeszedł szum. Leya podchodząc do Tiary nie zwracała na to uwagi. Kolejne przyzwyczajenie z klasy.
Usiadła z biciem serca na stołku. Ingles założyła jej Tiarę na głowę.
-Fire... Kolejna Fire. To tradycyjnie Slyth... Ciekawe... Gryffindor!-zakrzyknęła nagle czapka, a Leya znowu dowiedziała się czegoś nowego: cała jej rodzina należała do Slytherinu. A ona? Dlaczego Gryffindor? Sama miała świadomość, że tam po prostu się nie nadaje. Nie ma w sobie odwagi, pychy, ani życzliwości. Jedyna opcja to Ravenclaw... nie Gryffindor.
Niedługo potem obok Leyi przy stole Gryffonów zasiadł Lysander, a po nim Julia. Ona też była zaskoczona przydziałem. Za to Gryffoni Byli ciekawi kim tak naprawdę jest Leya.
Prefekt domu zaprowadził nowych uczniów zaczarowanymi schodami prze portret Grubej Damy. Nadal pilnuje wejścia do pokoju wspólnego Gryffonów.
-Ogień.-szepnął hasło prefekt po czym cała grupa przez wąskie przejście przez ścianę wszyscy weszli do pokoju wspólnego.
-Witam w pokoju współ...-Leya znowu przestała słuchać.
-O ósmej tutaj. Mam coś ważnego.-szepnął Lysander najpierw Leyi, a potem Juli. Nie powiedział o co konkretnie chodzi. Jego głos był strasznie tajemniczy...
-Dobra na serio co jest?-Lysander nie dawał tak łatwo za wygraną.
-Jestem Leya, Leya Fire.-głos Leyi był dziwnie spokojny i miły.
-Ale numer! To nie żart?-dopytywała się Julia
-Nie. Autentycznie. Ale możemy zmienić temat?
-Tutaj jesteś bardzo sławna. Wiesz o tym?-Lysander nadal zadawał pytania do nowej znajomej.
-Nie jestem głupia. Doskonale to wiem.-kłamstwo u Lyei było jak najbardziej automatyczne. Kłamała tyle razy, że tą szybkość w wymyślaniu historyjek miała na mistrzowskim poziomie. Potrafiła to ciągnąć bardzo długo. Tak samo długo wlekł się pociąg Hogwartu. Dla Leyi te kilka godzin czy nawet kilkanaście wlekły się jak całe miesiące. W tym czasie zdążyła narysować z dwadzieścia rysunków manga z pełnym wykończeniem. Od czasu ostatniego jej zdania nie padło już między nimi najmniejsze słowo.
-Pierwszoroczni do mnie!-donośny, kobiecy głos przerwał zadumanie nie tylko naszej trójki jak i nie tylko uczniów pierwszych klas. Widok Hogwartu nocą jest i był zawsze piękny i taki pozostanie. Nawet po odbudowie zamku po słynnej Bitwie o Hogwart nic się od poprzedniego Hogwartu nie różni. Z zewnątrz oczywiście.
-Witam was w Szkole Magi i Czarodziejstwa Hogwart. Jestem Oliwia Ingles, zastępczyni dyrektora. Życzę wam sukcesów. Za chwilę Tiara Przydziału...-Leya już nie słuchała. Niedaleko przed sobą wpatrywała oczy w chłopaka o kasztanowych włosach. Rozpozna go po prostu wszędzie. Na jego widok traci humor i staje się dziwnie ponura. To nie jest na razie historia na teraz, ale jest bardzo bolesna.-Zapraszam za mną.-Stanowczo wyglądająca kobieta z siwymi już włosami i niskim, fioletowym kapeluszem z dużym rondem otworzyła stanowczo drzwi do Wielkiej Sali rozświetlonej jak zwykle latającymi w powietrzu tysiącami cienkich świeczek. Leya idąc wpatrywała się w zaczarowany sufit sali. Był niesamowicie rozświetlony gwiazdami.
Pochód pierwszoroczniaków stanął przed stołkiem i starą czapką podobną do czapki Ingles tylko tamta była starsza. I co najważniejsze: obecna Tiara Przydziału nie układa już swojego wiersza powitalnego. To pamiątka po starej Tiarze spalonej przez Sami-Wiecie-Kogo.
-Gdy wyczytam wasze nazwisko podejdźcie tutaj i usiądźcie nas stołku.-wyjaśniła Oliwia-Bavir Natalia.-wywołała donośnie drobną dziewczynę po czy Tiara krzyknęła Ravenclaw. Leya nie czekała zbyt długo na swoją kolejkę. Tak samo jak Julia czy Lysander. Najciekawsze, że nazwiska uczniów nie zostały zapisane w kolejności alfabetycznej.
-Fire Leya.-ogłosiła z lekkim zdziwieniem Ingles. Nagle po Wielkiej Sali przeszedł szum. Leya podchodząc do Tiary nie zwracała na to uwagi. Kolejne przyzwyczajenie z klasy.
Usiadła z biciem serca na stołku. Ingles założyła jej Tiarę na głowę.
-Fire... Kolejna Fire. To tradycyjnie Slyth... Ciekawe... Gryffindor!-zakrzyknęła nagle czapka, a Leya znowu dowiedziała się czegoś nowego: cała jej rodzina należała do Slytherinu. A ona? Dlaczego Gryffindor? Sama miała świadomość, że tam po prostu się nie nadaje. Nie ma w sobie odwagi, pychy, ani życzliwości. Jedyna opcja to Ravenclaw... nie Gryffindor.
Niedługo potem obok Leyi przy stole Gryffonów zasiadł Lysander, a po nim Julia. Ona też była zaskoczona przydziałem. Za to Gryffoni Byli ciekawi kim tak naprawdę jest Leya.
-Ogień.-szepnął hasło prefekt po czym cała grupa przez wąskie przejście przez ścianę wszyscy weszli do pokoju wspólnego.
-Witam w pokoju współ...-Leya znowu przestała słuchać.
-O ósmej tutaj. Mam coś ważnego.-szepnął Lysander najpierw Leyi, a potem Juli. Nie powiedział o co konkretnie chodzi. Jego głos był strasznie tajemniczy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz