czwartek, 12 września 2013

2. Mur

2. Mur


           Leya od samego rana była strasznie podekscytowana, ale kryła swoje uczucia co do wyprawy na ul. Pokątną. Takie było jej przyzwyczajenie. Prześladowanie klasy nauczyło ją krycia siebie i tego co myśli, a jej myśli kręciły się wokoło Pokątnej. Nie mogła się doczekać zobaczyć na własne oczy tych wszystkich sklepów i ich zawartości. Doczekała się w końcu tego.
Babka zaprowadziła młodą uczennicę do Dziurawego Kotła. Było to miejsce nawet i straszne, ponure. Nie było tutaj zbyt wiele osób, ale to być może przez wczesną porę dnia. (było koło 12:30) Chwilkę potem Leya wraz z Molirią stały już między sklepem z kociołkami, a apteką. Tutaj słychać było gwar rozmów, śmiechy, powitania starych znajomych, ale również narzekania i problemy zwykłych ludzi, a raczej czarodziejów i czarownic. Dorośli ubrani w szaty różnych stonowanch odcieni całej palety kolorów. Czasami można było dostrzec dzieci w zwykłych strojach mugoli. Z punktu widzenia czarodziejów. Dla mugoli kitka na bok i kolor czerwony to hit sezonu tak jak glany. Nie masz glanów-nie wiesz co to styl...
-No dobrze. Choć.-Nakazała Morilia po czym dzwonek w sklepie z kociołkami zadzwonił delikatnie i donośnie.
-Hogwart?-zapytała młoda sprzedawczyni, ruda z długimi lokami opadającymi na ramiona.
-Tak.-odpowiedziała Leya bez zastanowienia. Po chwili kobieta podała jej szary, nieduży kociołek, a babcia zapłaciła złotymi galeonami.
Tak wyglądały zakupy w każdym sklepie. W Esach i Floresach, która to księgarnia nadal posiada tę samą nazwę od 165 lat... Tylko zamiast sklepu Madame Malkin jest teraz Madame Dalia, Szaty na wszystkie okazje. Na szczęście szyld najważniejszego sklepu na Pokątnej się nie zmienił. Chodzi tutaj oczywiście o sklep Olivandera. Nadal znany z najlepszych różdżek na świecie.
Morilia popchnęła lekko nieośmieloną Leyę. Sklep z różdżkami był ponury. Regały z tysiącami pudełek z najróżniejszymi różdżkami sięgały sufitu.
Starszy mężczyzna spojrzał krzywo na Leyę po czym schylił się do najniższej półki i wyjął ciemne zakurzone pudełko i podał ciemną różdżkę dziewczynie. Leya od razu machnęła szybko różdżką po czym pudełka z jednej z półek spadły na ziemię.
Sprzedawca szybko dał Leyi inną różdżkę. Ledwo co dotknęła dębowego drewna, a na ziemię runęła kolejna półka z pudełkami i jeszcze większym hukiem.
Tym razem sprzedawca dłużej krążył po sklepie nim podał Leyi następną różdżkę. Ta była inna niż wszystkie inne. Na rączce ciągnęło się sześć zygzakowatych linii. Pozostała część różdżki ozdobiona została idealną, zakręconą falą.
Leya chwyciła delikatnie różdżkę po czym niespodziewanie przewrócone pudełka wróciły na swoje miejsce, a ona poczuła w sobie ogromną i dziwną moc. Taką... nie do końca dobrą i szlachetną. Miała wrażenie jakby czaiła się w tej różdżce Czarna Magia czy coś w tym stylu.
-Grusza, 19 i 1/3 cala, pióro feniksa, twarda, idealna do pojedynków i czarnych zaklęć. Dwanaście galeonów.-powiedział mężczyzna niskim i ochrypłym głosem.
Morilia zapłaciła, a Leya zastanawiała się po co jej aż tak silna różdżka w życiu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz